Witam
Od ponad dwóch miesięcy cierpię na przewlekły ból głowy. Ból głowy pojawia się wówczas, gdy długi czas spędzam na dworze. Zaczęło się w styczniu od zwykłego *przewiania*. Od tego czasu walczę z problemem bólu głowy. Byłem u internisty (reumatologa) i dwóch laryngologów. Laryngolog od razu stwierdził, że to zatoki. Przepisał mi Biseptol. Niestety kolejne wietrzne dni w pracy sprawiły, że po braniu tego lekarstwa bóle nawróciły się z taką samą siłą. W tej chwili jestem po zakończonej kuracji antybiotykiem - Clindamycin. Po pierwszych trzech dniach brania miałem wrażenie, że rzeczywiście jest trochę lepiej, ale kolejny zimny i wietrzny dzień w pracy sprawił, że wróciłem z męczącymi mnie od stycznia objawami tj. uciskowym bólem w części potylicznej, w części ciemieniowej, w części skroniowej (głównie tak przy uszach), uczuciem spuchniętych policzków, bolących przy dotyku oraz uczuciem spuchniętych węzłów chłonnych szyjnych. Jeśli dłuższy czas jestem w cieple, wówczas dokucza mi w zasadzie jedynie uciskowy ból potylicy. Dodam jeszcze, że nie mam większych problemów z katarem, ani niedrożnością nosa
Po wzięciu ostatniej dawki antybiotyku (brałem go przez 6 dni), poszedłem w dniu dzisiejszym do internisty. Powiedział, że to już koniec brania antybiotyku i to w zasadzie tyle co może mi pomóc. Dostałem skierowanie ponownie do laryngologa, żeby ew. obejrzał mi jeszcze raz te zatoki. Zastanawiam się jednak czy jest sens iść do laryngologa kolejny raz. To pierwsza zima podczas, której mam takie bóle głowy.
Zastanawia mnie fakt, czy to aby na pewno zatoki? Nie mam kataru, zazwyczaj bez problemu oddycham przez nos, rtg zatok nie wykazał zmian, dwa antybiotyki nie przyniosły efektu.
Proszę o pomoc w tej sprawie.
Magic 2013-03-11, 14:00
Hej, a moze masz problem ze stawami skroniowo zuchwowymi.
Maru 2017-11-09, 23:14