Witam serdecznie forumowiczów.Chciałbym opisać krótko historię mojej córci.20 czerwca około godz.22.00 żona poszła sprawdzić czy jest przykryta kocykiem,zauważyła że ma oczy otwarte i patrzy lecz nic nie mówi nie reaguje na głosy wzięła ją na ręce a ona bezwładna i po chwili oddała mocz,żona natychmiast zadzwoniła po karetke zaczeła śinieć tracić całkowicie oddech,w szpitalu po kilku godz. się obudziła .Jako pierwszy atak nie jest zaliczany jako padaczka niby diagnoza drgawki gorączkowe.23 sierpnia po obiedzie poszła spać po pól godz.było słychać jak kaszle i potem zaczeła wymiotować i znowu oczy otwarte zero kontaktu nie było widać żadnych drgawek,biegiem do szpitala,saturacja spadała zaczeła sinieć tlen podany do około 100,po ściągnięciu maski po chwili znowu sinienie intensywna terapia,po kilkunastu godz. wybudzona lecz nie wiem co jej podali bo jak narazie wielka tajemnica.W tym dniu miała robioną tomografie i tam dostała kolejnego ataku ,lecz lekarze nie poinformowali nas o przebiegu.Jest teraz w centru pediatrii szereg badań robionych,jak narazie nikt nic nie wie.Jestem załamany i ukresu sił.Dlaczego gdy śpi, i jak tu teraz zasnąć przy niej,z myślą że może nie przeżyć kolejnego ataku .Objaw taki oczka otwarte,patrzy w jeden punkt szyja lekko sztywna reszta ciała wiotka,nie ma żadnego paraliżu kończyn tylko zanikanie funkcji życiowych.Widzieć swoje dziecko w takim stanie i nie moc to jest dla mnie najgorsza rzecz w życiu która się przytrafiła.
Arek 2012-08-25, 21:45