Mój partner ma od lat taki sam problem, a mianowicie bardzo silne napięcie mięśni (nie znam fachowej nazwy na taki stan mięśnia, ale chodzi o to, że te mięśnie się nie rozluźniają tylko pozostają *zbite*) w rejonie ramion, szyi i głowy, i związane z tym migreny. Mieszkamy w Niemczech (on jest Niemcem) i lekarze jedyne co postanowili to wysłanie go na siłownie. Rzeczywiście jeśli poćwiczy to objawy *trochę* ustępują. Teraz jednak, od jakiegoś roku, częstotliwość dramatycznie wzrosła z jednego takiego *ataku* na 6 miesięcy, do 2 na 4 - 6 tygodni.
Nie wiem co robić! Nikt mu nie robi żadnych badań, odwiedził już wszystkich możliwych lekarzy w Norymberdze i jedyne co usłyszał to, to, że to PEWNIE stres i musi chodzić na serię masaży rehabilitacyjnych. No i chodzi, a tu proszę kolejna migrena połączona z ciągnącymi mięśniami- i to tuż po masażu i ćwiczeniach :(
O skierowanie na jakie badania (oprócz oględzin w gabinecie) powinien się postarać? Czy należy podejść do tego tak lekko jak lekarze w Niemczech? Na mój rozum to te mięśnie uciskają mu na jakiś nerw, bo skąd by się pojawiły bóle głowy?
Urszula 2010-03-18, 23:31
Trudno jednoznacznie coś stwierdzić, mogę jedynie napisać co przyszło mi do głowy: wykluczyłbym zaburzenia genetyczne - jak dystonia, choroby autoimmunologczne - zapalenie naczyń, zapalenie skórno-mięśniowe. Jednak są to tylko wskazówki.
Tomoo 2010-03-31, 15:59