Forum neurologiczne » Depresja, nerwica, zaburzenia psychiczne » Kołatania serca przy zażywaniu narkotyków a nerwica

Kołatania serca przy zażywaniu narkotyków a nerwica

Kilka lat temu zażywałem miękkie narkotyki (głównie marihuanę, czasem extasy). Kilka razy zdarzyło mi się mieć silne kołatania serca po narkotykach, ale lekarz powiedział, że to tylko wysokie ciśnienie. Mimo tego, że narkotyki odstawiłem, kołatania nadal się pojawiają. Lekarz powiedział, że to nerwica. Czy na pewno?














Fik 2011-01-19, 08:49

To mogą być zaburzenia związane z lękiem i stresem. Jeśli w badaniu u lekarza nie było żadnych nieprawidłowości (wykluczono nadciśnienie, zaburzenia rytmu serca), można ostatecznie udać się do psychiatry.

neuron 2011-01-22, 23:27

Witam mam dobre wiesci dla ciebie fik odnosnie problemow z kolataniem serca, odizolowaniem, lekiem przed oslabnieciem, zatrzymaniem akcji serca, nieuchybna smiercia, totalna panika. Nie wiem jak to sie nazywa ale wiem co ci pomoze - ja mialem dokladnie to samo i tez juz przestawalem wierzyc ze cokolwiek mi pomoze i przez przypadek trafilem do osoby ktora wylewa nad glowa roztopiony wosk pszczeli, brzmi dziwnie, ale jak przeczytasz historie ktora przytocze tutaj z ich strony zobaczysz ze tej dziewczynie przytrafilo sie dokladnie to samo co nam. ponadto ona opisuje jak wylewanie wosku zakonczylo cala ta makabre, przeczytaj, i dopiero tam na dole podaje ci adres ich strony, nie zycze nikomu zeby przechodzil to samo co ja i ty - tylko my wiemy jak strasznie jestesmy zamknieci w sobie przez ta dolegliwosc i uzaleznieni od bezradnosci, ufam ze wylanie wosku ci pomoze i w ten sposob ze dziele sie moim szczesciem ze sie z tym uporalem odwdziecze sie dzielac sie z kims recepta na powrot do NORMALNOSCI.


Po ukończeniu studiów wyjechałam za granicę do pracy; zaczęłam mieć kontakty z osobami, które zachwalały działanie narkotyków i uległam. Nie jest to chyba wielka rzecz zapalić marihuanę, na pewno wiele osób raz czy dwa tego spróbowało i przecież nic się nie dzieje. Pewnego wieczoru jednak oprócz tego w tym samym czasie zażyłam też coś silniejszego. Był to pierwszy raz i powiedziałam sobie, że nigdy więcej...chcę się tylko przekonać jak to jest, doświadczyć i już nigdy do tego nie wrócić. Nigdy się nie dowiedziałam czy to była wina zmieszania tych dwóch świństw, ale jedno było pewne...moje życie się zmieniło i nie chciało od tamtej chwili powrócić do normalności. Już po niedługim czasie dostałam silnego napadu lęku i zaczęło się dziwne bicie serca, chciałam wziąć zimny prysznic i pozbyć się tego wstrętnego uczucia. Miałam odczucie, że serce za chwilę mi stanie, polewałam się na zmianę ciepłą i zimną wodą wierząc, że może jakoś się wezmę w garść i wszystko wróci do normy. Dziwną rzeczą jaką przeczuwałam w tych okropnych chwilach było to, że iż przestanę się ruszać to serce mi stanie i przestanę oddychać, zemdleję. Z tego powodu spędziłam pod prysznicem długi czas podskakując w miejscu i rozpaczliwie wymachując rękoma. Po jakimś czasie uspokoiło się na tyle, że nie czułam potrzeby bezustannego ruchu ale nie przespałam wiele tej nocy. Powiedziałam sobie najgorsze minęło, zatrułam się, jakiś środek jest w moim ciele i jutro jak już się ulotni to będzie dobrze. Myliłam się, coś się zmieniło w moim ciele i nie pozwalało mi od tego uciec. Moje ciało stało się ogólnie słabsze, napady lęku i niekontrolowanego bicia serca stały się powtarzalne i nachodziły mnie w różnych momentach, zauważyłam, że jeśli nie odżywiam się dobrze i regularnie te ataki dopadają mnie częściej i stają się nawet przewidywalne, bałam się opuszczać dom w upalne dni bez butelki wody, która mogłaby mnie może orzeźwić w chwili słabości. Są to straszne następstwa pechu, który mnie spotkał a metody, jakie używałam, żeby się tego pozbyć właściwie się wyczerpały. Jeśli już coś pomagało, to doraźnie na czas ataku lęku, ale to coś co było we mnie nigdy nie odeszło.

Wróciłam do Polski i bałam się pójść do lekarza, bo cóż niby miałam mu powiedzieć, że zażyłam to wtedy raz i teraz coś dziwnego dzieje się z moją głową...a może z sercem, no i że raz się dzieje a a za chwilę już znika? Zamiast pójść do lekarza, poprosiłam w aptece o pigułki przeciwstresowe i drugie pobudzające, które nigdy nie pozwoliły mi abym zemdlała jeśli dochodziło do napadu lęku. Najbardziej obawiałam się chyba tego, iż jeśli byłabym sama w jakimkolwiek miejscu i jeślibym zasłabła nikt nie byłby mi w stanie pomóc, co przysparzało mi jeszcze większego niepokoju w mojej głowie. Nawet jeśli przez kilka dni czułam się świetnie i już myślałam, że to się skończyło, to zawsze któregoś dnia smutna prawda powracała wraz z okropnymi atakami lęku. Czasem długo się zastanawiałam czy to co mi dolega ma podłoże psychiczne czy też fizyczne, moim głównym pytaniem było: czy to lęk który się rodzi w mojej głowie osłabia mój organizm i powoduje że słabnę bez powodu czy też może jakiś uraz fizyczny spowodowany narkotykiem wywołuje we mnie ten paniczny lęk. Przeżyłam tak 7 miesięcy, nikt oprócz mnie nie wiedział o moim problemie, skutecznie ukrywałam to co się ze mną działo. Nie wiedziałam, że szansa wyleczenia z tego przyjdzie tak po prostu przypadkowo i nagle, tym bardziej, że wątpiłam czy ktokolwiek lub cokolwiek jest mi w stanie pomóc. Któregoś dnia znalazłam się w mojej rodzinnej wiosce tutaj na Lubelszczyźnie i ktoś z miejscowych powiedział mi, że jedzie do szeptuszki ze swoją kilkuletnią córką, która potrzebowała wylania wosku, gdyż bardzo się z jakiegoś powodu zestresowała. W tym momencie wróciłam myślami do mojej pierwszej niewinnej wizyty u szeptuszki z przed wielu laty i zdecydowałam się zabrać razem z nimi. Wiedziałam, iż nie mam już nic do stracenia, chciałam zaufać, że wylanie wosku może choć trochę mi pomoże.

Na miejscu czekała już kolejka ludzi do *zabiegu*, niektórzy pochodzili z bardzo dalekich stron kraju. Czekałam 2 godziny na moją kolej. Najpierw weszła zestresowana dziewczynka, następną byłam ja. Nigdy nie spodziewałabym się, że tak to się zwyczajnie *oddzieje* i znowu po tak długim okresie cierpienia w końcu poczuję się normalnie, bo już nawet zapomniałam jak to jest żyć bez ciągłego lęku. W czasie wylewania wosku, już po raz drugi w życiu poczułam dziwne przemiany, to tak jakby jakaś pozytywna, ciepła energia przeszywała się przez ciało, szczególnie nad głową, nad którą wylewany jest wosk do miski z wodą. Natychmiast poczułam się lepiej i mimo woli zaczęłam uśmiechać się - nie potrafię już w tej chwili powiedzieć, czy to zasługa tego procesu czy też może moja pozytywna reakcja na natychmiastową poprawę stanu mojego zdrowia. To co ludzie wiedzą o takich *zabiegach* i zarazem to czego od nich oczekują jest na pewno to, że wosk ma ponoć właściwość wyciągania przeróżnych dolegliwości z ludzi, często są to problemy z przestrachami (kiedy dzieci przestraszą się zwierząt lub jakichś rzeczy w ciemności), fobiami, lękami czy innymi tego rodzaju zjawiskami. Często są to urazy, których przyczyną jest sfera duchowa człowieka a które mogą się objawić w choćby takich rzeczach jak jąkanie się, budzenie się nocami czy nadmierne i niekontrolowane oddawanie moczu u dzieci. Tłumaczyłoby to fakt, dlaczego tak wiele matek decyduje się na wylewanie wosku nad główkami swoich dzieci. Osobiście myślę, że nie inaczej było w moim przypadku, ale my osoby dorosłe nawet jeśli mamy cielesne objawy swoich dolegliwości, obawiamy się powiedzieć o tym innym i zamykamy się z nimi w sobie.

To co się mi przytrafiło zmieniło całkowicie moje życie i podejście do wylewania wosku i podobnych rytuałów odprawianych przez znachorki. Nikomu też nie życzę by przechodził przez to samo co ja, był to najbardziej bolesny i bezradny okres mojego życia. Czułam się tak jakbym straciła kontrolę nad nim i że plany, które układałam na przyszłość i marzenia jakie snułam mogły już nigdy się nie spełnić, a wszystko przez to co jeden niewinny wieczór za granicą mi zaoferował. Jednak teraz wiem, że ludzie cierpiący na podobne urazy lub jakiekolwiek inne trudne do wyleczenia konwencjonalnymi sposobami dolegliwości mają szanse na wyleczenie, jeśli nawet z punktu widzenia medycyny nie da się stwierdzić przyczyn tych dręczących objawów. Wiem, że są takie osoby, jeszcze gdy borykałam się z moją dolegliwością, czytałam fora ofiar podobnych wydarzeń i o dziwo wszyscy mieli identyczny problem. Teraz łatwo już jest mi o tym pisać, bo znalazłam antidotum, które mnie od tego uwolniło. Fakt wyleczenia mojego lęku przez szeptuszkę stał się więc główną inspiracją do powstania strony internetowej, którą w tej chwili czytasz i służy jako świadectwo wdzięczności dla osoby, która uwolniła moje życie z nieustannego i strasznego cierpienia. Mam nadzieję, że ta publikacja, którą stworzyłam i oferta wylewania wosku jaką zaproponowałam, przyczyni się do rozpowszechnienia naszych starosłowiańskich niekonwencjonalnych tradycji, które nie bez powodu przetrwały do czasów obecnych i które są przecież skuteczne.

strona do tych ludzi co wylewaja: www.leczenie-woskiem.com

blundy 2011-06-05, 05:16