Witam.
Kilka dni temu nocą obudził mnie bardzo silny ból w okolicach skroni, promieniujący aż do twarzoczaszki (zwłaszcza w okolicy czołowej). *Łupało* równo po obu stronach, był to ból tak silny, że aż było mi niedobrze (ale nie wymiotowałam). Wzięłam tabletkę przeciwbólową, bo nie mogłam zasnąć, ale nic ona nie pomogła i męczyłam się aż do rana.
Rano ból jakby zelżał, ale nadal czułam go wyraźnie. Cały czas to samo miejsce - skronie i czoło. Nie miałam żadnych zawrotów, zaburzeń widzenia, przeszły mi też mdłości. W pracy miałam jedynie problemy z koncentracją, ale to chyba normalne jak głowa boli. Wieczorem ból był już tylko taki słabiuteńki, pojawiał się właściwie od czasu do czasu jakimś uciskiem raz w jednej skroni, raz w drugiej.
Cały problem polega na tym, że ten *leciutki ból* towarzyszy mi już ponad tydzień. Nie jest on taki, że nie mogę nic robić - po prostu od czasu do czasu czuję lekki, kilkusekundowy ucisk czy ukłucie. Najczęściej mam wrażenie, że ból zlokalizowany jest za oczodołami i w skroniach, czasem, że bardziej na czubku głowy, a czasem przy uchu. Oprócz tego nie mam żadnych innych niepokojących objawów. Dodam, że przy pochylaniu się mam wrażenie, jakby mózg *uciskał mi* mocniej na czoło (jeśli wiecie o co chodzi) - nie nazwałabym tego nasileniem bólu tylko raczej typowym uciskiem... Te wszystkie objawy są niezależne od pory dnia i od tego co robię.
Bóle głowy miewam dość często, ponieważ mam bardzo niskie ciśnienie i jestem wrażliwa na zmiany pogody, aczkolwiek bóle ciśnieniowe objawiały mi się zawsze z tyłu głowy, rzadko na skroniach (no i nigdy nie trwały kilka dni). Dodam jeszcze, że zaniedbałam ostatnio trochę moją głowę i w zimny, wietrzny dzień chodziłam bez czapki :( Dostałam lekkiego kataru (ale bez objawów *zatkanego nosa*).
Byłabym wdzięczna jeśli ktoś ma jakiś pomysł na to co może powodować te bóle.
Ania 2012-12-03, 23:10