Witam,mam pytanie.mojego 17 letniego kolegę potrącił samochód.40 min reanimacji na miejscu wypadku, obrzęk mózgu, krwiak który już się wchłonąl.podobno mózg pracował. wprowadzony zostałw śpiączkę farmakologiczną.7 dni po wypadku obrzęk się nie zmniejszył a lekarze stwierdzili śmierć mózgu i nie dawali szans na to że się obudzi. rodzina podpisała zgodę na pobranie narządów i 5 dni po stwierdzeniu śmierci mózgu miało się odbyć pobranie narządów.po badaniach okazało się że we krwi znajduje się jeszcze lek który utrzymywał go w śpiączce a którego nie powinno być już po 3 dniach i lekarze znowu dają nam nadzieję na to że będzie żył.będą mu znowu robić badania.czy to możliwe że lekarze nie zauważyli wcześniej tego leku i pomylili się co do zdiagnozowania śmierci mózgu?czy on może się obudzić?i czy on może z tego wyjść bez uszczerbku na zdrowiu?proszę o jak najszybszą odpowiedź
paulina 2011-02-19, 15:43
Opisana przez Panią sytuacja jest bardzo skomplikowana. Stwierdzenie śmierci mózgu jest procedurą. Stwierdza ją 3 osobowa komisja wykonując szereg wykluczeń i potwierdzeń oraz badań neurologicznych. W skład tej komisji wchodzi także anestezjolog. Faktycznie u niektórych osób, leki podawane przy znieczuleniu mogą dłużej usuwać się z organizmu. Tu też tak mogło być, jednak procedura musiała to uwzględnić. Nie chcę dawać ani nadziei, ani jej niszczyć, ponieważ nie mogę się wypowiedzieć w tej sytuacji.
neuron 2011-02-19, 22:39
Dzisiaj podobno robili mu płukanie krwi(nie wiem jak to się dokładnie nazywa)aby pozbyć się leku.czy to oznacza że jego organizm sam nie może tego zrobić?czytałam że po ok tygodniu od stwierdzenia śmierci mózgu narządy przestają funkcjonować.a skoro jeszcze robią badania to znaczy ze jego narządy są sprawne?ale skoro było tam 3 lekarzy to jak to się stało że wcześniej nie zauważyli tego w jego krwi?czy jeżeli jednak go wybudzą to może mieć jakiś uraz?czy może zapaść w śpiączkę taką nie farmakologiczną?
paulina 2011-02-20, 15:46
Witam ponownie.pisałam wcześniej o moim 17 letnim koledze.niestety dokładnie po 2 tyg od wypadku zmarł.mimo wszystko chciałaby dodać wszystkim otuchy i wiary i w cuda a jeżeli stanie się najgorsze to wiary w to że naszemu najbliższemu jest lepiej tam gdzie teraz jest niż było na ziem i że mimo że już nie ma go z nami ciałem to zawsze będzie duszą.musicie być dobrej myśli chociaż sama wiem że jest bardzo trudno.uważam że jedynym rozwiązaniem dla rodziny i znajomych którzy cierpią jest modlitwa.trzymajcie się
paulina 2011-02-26, 22:22
Wydaje mi się ,że bardzo szybko stwierdzili śmierć mózgu mój tata leżał 3 tygodnie w śpiączce i z obrzękiem mózgu pod respiratorem,po 3 tyg na tracheostomii i lekarze też nie dawali szans na przeżycie,mówili że będzie rośliną.Po 3 tyg wybudził się obrzęk minął , po 7 tyg wyjęli tracheo i zaczął mówić .Jest 8 tygodni od wypadku chodzi trochę chwiejnie ,ale chodzi.Zaczyna poznawać i wiele pamięta ,ale wszystko z przeszłości.Są momenty ,że zachowuje się jak sprzed wypadku,a czasami się wyłącza i nie wie gdzie jest.Myślę ,że z czasem przyjdzie pełna świadomość.Rodzina musi walczyć o pacjenta, bo bez tego nie ma szans...
Sylwia 2012-03-30, 20:21